Michał Marszałek: Wzmocnienie na przyjęciu Astry [ROZMOWA]

Astra Nowa Sól ma nowego przyjmującego. Do zespołu dołączył Michał Marszałek, siatkarz z pierwszoligową historią. W rozmowie z nami zdradza, jak to się stało, że związał swoje sportowe losy z Nową Solą

Monika Owczarek: Zespół Astry jest od września skompletowany, a tu niespodzianka: do składu dołącza nowy przyjmujący. Gdzie się dotychczas podziewałeś, jak trafiłeś do Nowej Soli?

Michał Marszałek: Czasami to zbieg różnych okoliczności. Miałem grać w pierwszoligowym zespole AZS Częstochowa. Wspólnie z innymi siatkarzami czekaliśmy na sfinalizowanie naszych umów i mieliśmy wystartować z grą. Niestety, AZS Częstochowa nie otrzymał licencji na grę w I lidze. Zostaliśmy bez zespołu. Wiedziałem, że Astra szuka kolejnego przyjmującego, a to moja pozycja. Odezwałem się do trenera Jetona i zostałem zaproszony na rozmowę.

Opowiedz nam o sobie: skąd pochodzisz, gdzie zaczynałeś grę i jak się układała twoja kariera?

Pochodzę z Rzeszowa, to moje rodzinne miasto. Tam grałem w drużynach młodzieżowych. W Rzeszowie trenowałem do zakończenia liceum.

Po maturze dostałem ofertę gry w pierwszoligowym wówczas Wałbrzychu. Sezon nie był zbyt udany. Wróciłem w swoje rodzinne strony i grałem w drugoligowej Politechnice Lublin. Udało nam się awansować do I ligi. To były niesamowite mecze, bardzo emocjonujące. Trzeba było trzymać nerwy na wodzy i robić swoje. Smak takiego zwycięstwa jest jedyny w swoim rodzaju. Każdy, kto myśli, że takie wywalczenie I ligi jest proste, nie ma racji. To wielka praca, na którą składa się wiele elementów: od zaangażowania zespołu po zarząd klubu i kibiców.

Później dostałem propozycję gry w Częstochowie i – tak jak powiedziałem – klub się posypał.

JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content