0

Glenn Hoag: "Nie zakładam przed sezonem, że dostanę się z drużyną do Final Four"

blokaut_net 2012-03-05 • 4357 views
 
 Glenn Hoag: "Nie zakładam przed sezonem, że dostanę się z drużyną do Final Four" To nie będzie pierwsza wizyta Glenna Hoaga w Polsce. Nie będzie też pierwsza wizyta w Łodzi. Turecki Arkas Spor Izmir dość niespodziewanie pokonał u siebie rosyjski Lokomotiw Nowosybirsk, a następnie wygrał złotego seta i tym samym przypieczętował awans do Final Four. W półfinale zmierzy się z gospodarzem, czyli Skrą Bełchatów. Przedstawiam pierwszą część rozmowy ze szkoleniowcem Izmiru i reprezentacji Kanady. Nie będzie nic o rywalach, nic o klasycznym wzajemnym szacunku, docenianiu go, ani o tym, że każdy przeciwnik będzie trudny. Wszyscy to wiemy. Będzie za to rozsądne spojrzenie na szanse Izmiru na zdobycie medalu, o kibicach, tym razem tureckich, pamiętnym spikerze, o podejściu do trenowania, o tym czym jest sukces, jak i o lidze tureckiej.




Polscy kibice kojarzą Pana jako trenera głównie od 2010 roku, kiedy przyjechał Pan do Łodzi na Final Four z ACH Volley Bled. Po tym dobrym sezonie z Bledem przeniósł się Pan jednak do Turcji. Dlaczego?

Glenn Hoag: To było dla mnie nowe wyzwanie. Propozycja była interesująca również dlatego, że Arkas posiada ogromną strukturę szkolenia młodzieży. Mamy tutaj około 700 dzieci, zarówno chłopców jak i dziewczęta. Zarząd klubu zaproponował mi więc nie tylko posadę trenera seniorskiej drużyny, ale również rolę dyrektora technicznego, osoby odpowiedzialnej za program rozwoju młodzieży. Jest to coś co lubię robić, pomagać trenerom i młodym zawodnikom, dlatego ten projekt wydał mi się bardzo interesujący. Struktura klubu jest ciekawa, mamy dwie hale, świetnie wyposażoną siłownię. Zabrałem więc ze sobą mojego asystenta z Bledu, Tilena Kozamernika, który trenuje żeńską reprezentację Słowenii. Pracujemy z nim nad szkoleniem na każdym poziomie wiekowym, jaki mamy tutaj w klubie. To był główny powód, dla którego wybrałem Arkas.




Można to nazwać powoli tradycją, że kiedy Final Four Ligi Mistrzów rozgrywany jest w Polsce, Glenn Hoag przyjeżdża ze swoją drużyną. Podobnie jak dwa lata temu pańska drużyna jest traktowana raczej jak kopciuszek finałów. Czy obecna pańska drużyna ma większe szanse na zdobycie medalu?

Sytuacja jest podobna. Moja drużyna jest skomponowana z zawodników o różnym stylu gry, a wielu z nich to młodzi gracze. Najstarszy jest Bravo, który ma sporo doświadczenia, które zyskał grając we Włoszech i z reprezentacją Brazylii. Jest prawdziwym liderem w zespole, to typ zawodnika, który trzyma drużynę razem. Jest bardzo inteligentnym, młodym człowiekiem. Mamy również Kevina Hansena, który ma tę amerykańską mentalność i pewność siebie. Agamez jest wciąż młody i w tym roku, choć zabrało mu to trochę czasu, zrozumiał jak ważna jest ciężka praca. Wcześniej był po prostu zawodnikiem z dużym potencjałem, a obecnie pracuje ciężej i wykorzystuje ten potencjał coraz bardziej. Mamy kilku młodych, tureckich zawodników, niektórzy grają w drużynie narodowej. Powiedziałbym, że zespół nie jest może tak utalentowany jak Bled wtedy, ale z drugiej strony drużyna dojrzewa… Nie lubię porównywać drużyn, czy sezonów. Ponieważ okoliczności są inne, patrzę na skład jaki mam, na ich mocne i słabe strony i opracowuję, co mogę z nimi zrobić. Jest wiele elementów, które wpływają na występ zawodników. Przygotowanie fizyczne, technika, psychika, nad nimi wszystkimi trener może pracować i rozwijać je. Ja tak do tego podchodzę, nie zakładam przed sezonem, że dostanę się z drużyną do Final Four. Dla mnie sukces drużyny mierzony jest poprzez jej występ. Dla mnie nie liczy się wyłącznie wygrywanie i przegrywanie, na tym zależy władzom klubów. Istotne jest jak zawodnicy się rozwijają i dojrzewają do swoich ról, również jako cała drużyna i na podstawie analizy kilku meczów wiem, czy jesteśmy na dobrej drodze.




Wspomniał Pan o psychice. Zastanawia mnie co Pan, jako trener, mówi zawodnikom w sytuacji w jakiej Arkas znalazł się w czwartek, kiedy musieliście wygrać spotkanie, a później złotego seta? I później, kiedy przegrywaliście 0:2 i to był ostatni moment, by zrobić cokolwiek, by doprowadzić do awansu?

Najpierw w Nowosybirsku nie graliśmy dobrze. Może mogliśmy ugrać seta albo dwa, ale to nie była nasza gra. Pierwszą rzecz, którą powiedziałem, to to, że możemy to wygrać, ale musimy zagrać mądrzej. Wtedy zagraliśmy nieuważnie, zwłaszcza w elemencie blok-obrona, a kiedy grasz przeciwko takiej drużynie jak Nowosybirsk, będziesz tracić punkty. Dlatego musimy zagrać po prostu inaczej. To było zaraz po przegranym spotkaniu. Później, już tutaj w Izmirze moi zawodnicy grali bardzo dobrze na początku spotkania, ale Rosjanie byli po prostu lepsi. Zrobiłem kilka taktycznych korekt, co prawda zajęło mi chwilę by pojąć, co trzeba zmienić. Wprowadziłem kilka poprawek w obronie, dałem wskazówki rozgrywającemu i blokującym i powoli udało nam się ulepszyć swoją grę. Na tym poziomie nie jest to proste, gra toczy się punkt za punkt. Jestem zwolennikiem skupiania się na teraźniejszości, na tym co możesz zrobić w kolejnej akcji. To, co było przed chwilą, jest już przeszłością. To się zdarza i już nic nie możesz z tym zrobić, poza wyciągnięciem wniosków i lekcji. To jest mój sposób trenowania, staram się nie ekscytować za bardzo w czasie gry, tylko skupić na tym jak mogę pomóc drużynie. Czy wystarczą wskazówki taktyczne, a może należy wprowadzić innego zawodnika. Przeczytałem niedawno książkę "The Power of Now" Eckharta Tolle i pomogła mi ona uświadomić sobie, że skupianie się na przeszłości nic ci nie da. To staram się przekazać zawodnikom. Kiedy akcja się skończy z korzyścią czy bez, musimy wyciągnąć z niej wnioski i przejść do kolejnej.


Więcej na: http://blokaut.net/aktualnosc/1139

0 comments

Volleyball players rankingWho is the best volleyball player ever?Show players rankingVolleyball players ranking
Who is the best volleyball player ever?Show players ranking
0